23.12.11

hej sparrow

dzisiaj był dzień wielkiego sprzątania. dwie godziny układałem wszystkie moje notatki, kserówki, ogólnie rozumiane papiery w porządku tematycznym, w odpowiednich segregatorach. odkurzyłem płyty i książki i ułożyłem w porządku alfabetycznym. uporządkowałem rzeczy na komputerze. poprzenosiłem w odpowiednie miejsca, powkładałem we właściwe foldery, porobiłem miliardy podfolderów. jest porządek.

trochę chciałbym móc to samo zrobić z samym sobą. poukładać wszystko co mam w głowie, powyrzucać niepotrzebne rzeczy, klikać na odpowiednie podfoldery, uruchamiając tylko rzeczy, które teraz są ważne, odpowiednie, właściwe. ale nie, w mojej głowie jest gorzej niż było w moich pogniecionych papierach.

chciałbym też zatrzymać jakoś tę machinę hedonizmu, która się rozpędziła jak nie wiem co, jak pocisk, poddając co rusz moją wolę (no bo nie silną) egzaminom, których nie zdaję.

chociaż gdyby nie ten hedonizm nie popełniłbym wielu błędów, które dzisiaj są takimi pięknymi wspomnieniami. nie poznałbym ciebie najpewniej. a przecież tak ładnie kończymy ten rok, bez zapowiedzi, planów, wbrew zdrowemu rozsądkowi, w najmniej odpowiednim czasie.
ale czekam na te nasze krótkie chwile bardzo, ciągną mnie trochę do przodu i minimalizują moje szaleństwo. nie mogę się ciągle powtarzać, ale naprawdę lubię ten twój nos, głos i te sprawy.

gdybym tylko nie czuł, że jestem zamknięty w przezroczystej trumnie, martwy w środku, ale obecny, rozszalały i chętny tych wszystkich rzeczy, skrępowany myślami. najwyżej w pewnym momencie mnie zakopią żywcem, zacznę powoli, naturalistycznie się rozkładać, będę obserwował te wszystkie niezrozumiałe dla mnie mechanizmy.

na święta życzę sobie porządku i wyjścia z tej trumny, do której sam się ułożyłem.