10.8.13

rusty nails

boję się dzisiaj. boję się tej nierozwiązanej kostki rubika, co ją trzymam w sejfie, ku pamięci, że przerastają mnie nawet stosunkowo proste zagadki. że nie umiem rozszyfrować, o co mi tak naprawdę chodzi, do czego PIJĘ, dlaczego piję i czemu tak dużo. i czemu mam w sobie tyle wewnętrznego zła, tyle tłumionego gniewu, który umiem uwalniać tylko niekontrolowanie. i czemu się śmieję mimo wszystko.
i tego, że trochę jestem wszystkim i niczym, że mam świadomość siebie i jednocześnie jestem bardzo zagubiony. że mam tyle planów, których nie zrealizuję. bo nigdy nie realizuję rzeczy. bo wszystko jest och takie piękne w teorii. że będę żółtym do żółtego w worki do segregacji odpadów przemysłowych. i już nigdy nie powiem poszedłem. no może nie, może przesada, bo moje poczucie wyższości mi na to nie pozwoli.
moje, ja, ja, ja, ja. nic więcej przecież się nie liczy.

i czemu jednak w kwietniu zdecydowałem się iść bardziej w stronę destrukcji niż spokoju, czemu nie uczę się na błędach, czemu to niby wszystko WIEM, ale.


że mam ciebie i cię stracę, a wtedy stracę ciebie, siebie przy okazji, ale bardziej ciebie, a nie to sobie obiecywaliśmy.