27.10.12

vessel

Leżę na podłodzę i chciałbym pisać listy.
O tym, jak emigruję się z kraju, który indoktrynuje ludzi w poczucie polskości, najważniejszości i patosu narodowego do tego stopnia, że wyjeżdża się z nienawiści do tych rzeczy i nienawidzi się, freudowsko, siebie za to, że się wyjechało. ale tylko trochę.
O tym, jak ludzie starają się zmienić i być postrzeganym jako lepszym, kiedy widzi się kogoś po 2 miesiącach. i jak to działa w dwie strony i jak to powoli pęka i wtedy dopiero wraca miłość, bo kocha się za te wady i za te niesnaski. ale tylko trochę.
O nowym wspaniałym świecie, o jego przerażającej wizji i nieodpartej logice futurystycznego totalitaryzmu huxleya, o tym, że mimo horroru tej książki to ma się czasem ochotę dać się zaprogramować i wziąć somę i dać się porwać terapeutycznemu transowi zrównania ze wszechświatem. ale tylko trochę.

Chciałbym pisać listy, ale mam słomiany zapał, bo jest z tym dużo roboty, a ja mam przecież tak wypełniony tydzień tymi czternastoma godzinami na uczelni, którą już pomału pokochuje, mimo że...

napiszę list.