23.2.12

sen

kto by pomyślał, że dojdę do takiego momentu, kiedy w obliczu matury zastanawiam się tylko, czy zdążę na pociąg o 12. [budzi mnie wiatr, wiatr niesie strach]
gdzie mnie ten pociąg zabiera? [nie ma nic, nie ma mnie]
trochę w prywatną nieskończoność, gdzie czas się zatrzymuje. mimo że biegnie szybciej.
nie chcę się/cię/nikogo obarczać tym czym sam się trochę obarczam, jestem jakimś strumieniem zbyt wylewnym uczuć, un torrent d'amour
i mimo że figuratywnie nie mamy nic,  pokorzystamy trochę z mojej zbyt bujnej wyobraźnie i dzięki temu, że to jednak przez luźne kable nie możemy podróżować w czasie, stworzymy sobie coś stałego, chociażby w naszych głowach. [to jest mój sen, ten sen zawstydza mnie]
bardzo tego potrzebuję.

[budzi mnie krzyk, czy wciąż się śni]