nie wiem, czy czyni mnie to skurwielem, czy tylko kimś jeszcze bardziej popierdolonym.
nie chcę, ale robię to zapamiętale, wystarczy naprawdę drobiazg, tak się nie powinno traktować ludzi, siedzieć w rozkroku, słuchać tego bełkotu i przyjąć groźną minę z cyklu tak naprawdę nie chcę z Tobą rozmawiać.
i w sumie tylko jedna osoba się temu oparła, cieszę się, bo nie wiem, co bym zrobił bez niej.
dzisiaj stałem pod drzwiami, to już progres, może wreszcie się przemogę, póki co tylko stoję, zaglądam przez zaklejoną szybę, nie ma światła, z ulgą odchodzę powtarzając sobie, że pójdę jutro, że wreszcie komuś powiem, że tracę kontrolę nad wszystkim, nad sobą, powiem, co mi tak naprawdę siedzi w głowie, pod tym moim hollywoodzkim uśmiechem i tępym spojrzeniem, pod tymi ściętymi włosami jest chaos, matko.
