chyba mam głowę z kartonu, chyba ręce moich niespełnionych obietnic, chyba żołądek od moich rozczarowań.
chyba boli mnie kark, boli, o tu, trochę w lewo, nie, ciągle boli.
chyba boli mnie trochę wszystko, mimo, że to chyba najszczęśliwszy miesiąc tego roku (no ale jest dopiero szósty), ale czasem czuję się taki poćwiartowany, źle poskładany, z nieliniową narracją, pogubiony we wszystkich eksklamacjach.
mam tu nożyczki, wytnę sobie oko, w kształcie serca, dostaniesz je ode mnie w prezencie na naszą rocznicę, będę na ciebie patrzył z dna kieszeni.
Kafko, dobrze, że umarłeś, świat nic się nie zmienił.