28.2.11

the dying animal

w tym momencie życia, w tej właśnie chwili są trzy rzeczy, które mnie martwią, zajmują, obraca się wokół nich mój świat. tak, wiem, narrow-minded me, otwarty na horyzonty, globalne ocieplenie, kryzysy w północnej afryce, nie, to tylko trzy błahe rzeczy, zajmujące tylko okolice mojego nosa. wyraz egoizmu i self-centred world.

une
 zajmuje mnie taki pan. i nasze układy, moim zdaniem są sinusoidalne, mimo że na zewnątrz wygląda to jak funkcja liniowa nierosnąca, niemalejąca. czasem mam wrażenie, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, jest impreza, są miłe rozmowy do późna, są głosy innych, którzy potwierdzają moje najskrytsze pragnienia. a czasem, raz, dwa, trzy słowa i chcę się zapaść pod ziemię.

deux
moje wyniki w nauce są coraz gorsze, wynika to z pierwszej i trzeciej sprawy chyba, ale nie potrafię, nie umiem się skupić, piętrzą mi się zaległości, motywuje się do zrob ienia czegoś raz na pięć wymaganych razy, nie mam siły chodzić tam, jestem tylko dekoracją.

trois
przerost ostatnimi czasy środków psychoaktywnych w moim życiu. strasznie to lubię, doznania są takie niesamowite, słuchanie glosoli sigur rosów zjaranym to jest najlepsze przeżycie duchowe, jakiego doświadczyłem. wiem, że muszę ograniczyć. ale to taki ładny gateaway od moich problemów. znaleźć alternatywę.


opisuję te rzeczy, żeby za rok to przeczytać. wiem, że z jednej rzeczy będę się śmiać, inną dalej się będę martwić a trzecia będzie mi obojętna.
tylko nie wiem, co przypadnie czemu, każda opcja wydaje się przerażająco możliwa.