8.6.10

lemonade

nikt mi nie powie, że takie dni, kiedy leżysz sześć godzin pod fontanną, palisz milion papierosów i pijesz słodki alkohol nie są miłe. jakoś to wszystko po, uwaga, prawie dwóch miesiącach wraca do normy. mam nadzieję, że to, co próbuję rozpocząć nie okaże się fiiiaskiem. Próbuję to chyba jednak za dużo powiedziane, bo wciąż jestem żółwiem w skorupie, czekającym na pierwszy krok k'mnie.

oj, oj. przynajmniej się ciepło zrobiło.