10.7.09

this house is a cyrcus

chyba stałem się jakimś świrem.
ześwirowałem, totalnie mnie pokręciło.
nie umiem sie odnaleźć, zjeżdżam w dół po równi pochyłej.
wszystko się wali a ja dolewam oliwy do ognia.
liczę chmury mimo iż jest jedna, na dodatek pada z niej deszcz.
sam sam.
to smutne i trochę żenujące - ące.
p p p p poker face.


potrzebuję jakieś zmiany, jakieś nowej osoby w moim życiu, natchnienia.
czy umiem to zrobić? otworzyć się na coś nowego, z moim strachem przed nowym, brakiem samoakceptacji, która podobno jest niezbędna w interakcjach z ludźmi?

help, napisałem to azotem na tlenie, nie widzisz tego kurwo?