6.2.09

hollywood

dzisiejszy dzień można podsumować, nie właściwie jest niepodsumywalny. Można mówić o nim urywkami, ale to chyba też będzie grzech. właściwie to sam nie potrafię stwierdzić co się dzisiaj takiego działo. i kiedy minęły mi godziny od siedemnastej do północy. wiem, że mam tyle samo powodów by znowu sobie skruszyć zęba ze złości i by tańczyć wokół ogniska taniec szczęścia mitycznych rusałek i krasnali! i skrzatów zapewne. wiem, że jak przelecisz go to dostajesz dwa dolary.

i, że jędrek daje i odbiera na odwrotnych polach. i, że pewna osoba doprowadza mnie do szału. i że jeszcze inna sprawia iż kręci mi się w głowie.



och, tak bardzo chciałbym pójść na jakieś zdjęcia, z kimkolwiek, gdziekolwiek. tak mnie nosi artystycznie.